Łk 17, 11-19 Wdzięczny Samarytanin 11 Zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. 12 Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka 13 i głośno zawołali: «Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!» 14 Na ich widok rzekł do nich: «Idźcie, pokażcie się kapłanom!» A gdy szli, zostali Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, 16 upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Jezus zaś rzekł: «Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jestdziewięciu? 18 Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec». 19 Do niego zaś rzekł: «Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła».
Panie Boże, dziękuję Ci za moich rodziców ponieważ, dzięki nim mam wszystko co do życia mi potrzebne. Odczuwam miłość rodzicielską i opiekę, co jest bardzo mi potrzebne. bym czuła się bezpiecznie. Panie Boże, proszę Cię abyś błogosławił moim rodzicom w pracy i w życiu codziennym.
Ostatni swój artykuł skończyłam słowami: Tylko od ciebie zależy co w swoim życiu zrobisz z Jezusem Chrystusem! Czy Go przyjmiesz w swoje progi, czy Mu poświęcisz dalsze swoje życie? Osobiście już dawno wybrałam swoją drogę, zaprosiłam Jezusa do własnego serca, w chwili mojego największego spustoszenia duszy, kiedy wszystko wydawało się być stracone. Nie miałam nowych wyborów, a wokół mnie hulała gromada złośliwych demonów. Nie było nikogo kto by chciał mnie z tego chaosu wydobyć, ludzie uciekali ode mnie daleko... sprawiało mi to potężny ból i wnikał we mnie lęk, zwątpienie, samotność. Mój cały świat się zawalił i nie było żadnej nadziei na jego odbudowanie. Po dziesięciu latach od tych wydarzeń moje serce jest ciche i spokojne. Widzę dużo więcej niż inni ludzie. Kiedy słucham, słyszę i ziemskie odgłosy życia i kosmiczną muzykę, mam dar uzdrawiania chorych. Dostrzegam rzeczy niezrodzone na tej planecie i nawet nie umiem ich nazwać po imieniu ... i to wszystko od chwili kiedy usłyszałam we własnym sercu jedno słowo: - Jestem - ... wtedy prysła moja osobista władza i skłonność do wypowiadania ostatniego słowa, zrozumiałam, kto tak naprawdę nadaje sens mojemu życiu. Czy Jezus Chrystus przebywa tylko wśród swoich świętych? Jezus nawiedza przede wszystkim: grzeszników, chorych, utrapionych i mówi do nich osobiście: "Chodź do mnie, a Ja uczynię, że twoje grzechy, które są jako szkarłat staną się bielsze niż śnieg... choć będą czerwone jak purpura staną się jak wełna ... " Jezus wie, że jesteśmy grzesznikami lecz On chce uratować każdą duszę! Jeśli przyjdziesz do Niego w wierze, staniesz się dzieckiem Boga. Jezus Chrystus przemieni cię, jeśli mu tylko na to pozwolisz. Przeminą stare rzeczy i staną się nowe, a ty będziesz żywym świadectwem tego faktu. Takich osób jest na świecie dużo. Pamiętajcie: jeśli ktoś jest w Chrystusie jest nowym stworzeniem. Jezus przyszedł na świat oczyścić nas ze wszystkich grzechów, ale pamiętajcie także o Jego słowach: "Bądźcie świętymi, bo Ja jestem Święty." Zacznijmy poważnie żyć, przyjmijmy nowe zasady, zmieńmy nasze pragnienia, a w naszym życiu stanie się cud. Jeśli skłonisz się przed Jezusem Chrystusem twoje życie już nigdy nie będzie takie samo. Kiedy patrzę na moje stare rzeczy i te nowe doskonale wiem, że to nie była moja zasługa, a nie jestem ani wyjątkowa, ani nie ubiegałam się o specjalne miejsce u Tronu Boga, co gorsze nadal popełniam pomyłki .... to wszystko znaczy, że nie jesteśmy obojętni Bogu, Bóg nie jest oprawcą, który czyha, aby stracić naszą duszę. Przyjrzyjmy się tej prawdzie, że wszyscy razem możemy iść do nieba, a Bóg nam mówi: mam dla ciebie wspaniałe mieszkanie o jakim nawet nie marzyłeś człowieku! Inaczej jest tutaj na ziemi, nasz ziemski książę obiecuje nam piękne życie... ale póki co mamy tylko udrękę i cierpienie. Teraz jest najwyższy czas na zmianę własnego życia, uwierz i stań się człowiekiem. Największym cudem Jezusa Chrystusa było Zmartwychwstanie, ty również pokonaj samego siebie i zmartwychwstań!!! Dużo ludzi czeka na przyjście Jezusa Chrystusa, a Jezus jest cały czas z nami, ze swoimi owcami, przesycony głębokim Miłosierdziem dla uciśnionych, słabych i cierpiących ... Modlitwa zbawienia, której kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus! "Bo jeśli swoimi ustami wyznasz, że Jezus jest Panem i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził Go z martwych zbawiony będziesz." (Rz 10, 9) Modlitwa zbawienia jest drogą do odnalezienia się w Jezusie Chrystusie. Aby narodzić się ponownie musisz wezwać Jezusa Chrystusa i w Niego uwierzyć. Kiedy zaprosisz Go do swojego serca pozwolisz mu wejść w swoje życie, a On cię już dalej poprowadzi. Nic nie zaistnieje, jeśli nie przyjmiesz Jezusa do swojego serca, dopóki nie potwierdzisz, że On jest twoim Panem. Dopóki nie uwierzysz, że umarł za twoje grzechy i zmartwychwstał trzy dni później, dopóki nie będziesz żałował za swoje grzechy i nie wybaczysz wszystkim swoim prześladowcom. Modlitwa Zbawienia jest narzędziem do komunikacji z Jezusem Chrystusem i należy dobrze zrozumieć ... jest to Nasza Moc Wiary! Jest to moc naszego czystego serca i oddanie swojego życia Chrystusowi jako naszemu Panu i Zbawicielowi: Modlitwa Zbawienia: Boże, potrzebuję Ciebie w swoim życiu, chcę Ciebie i uznaję Twojego Syna Jezusa Chrystusa, który oddał swoje życie dla mnie na Krzyżu, na Kalwarii. Panie Jezu, przybądź w moje życie teraz! Panie, zamieszkaj w moim sercu i bądź moim Królem, moim Zbawicielem! Panie, przebacz mi i przyjmij moją ofiarę, od tego dnia będę kontrolować swój grzech, własne pragnienia, i pójdę za Tobą przez wszystkie dni mojego życia. Chcę być w Twoich rękach i kroczyć z Tobą do Ciebie wzdychać, śmiać się i płakać w Święte Imię Twoje, Jezusa Chrystusa. Amen. Modlitwa zbawienia Kiedy przyłączysz do Świętej Rodziny Jezusa Chrystusa, spędzaj każdego dnia więcej czasu z Bogiem. Nie muszą to być długie godziny, po prostu rozwiń w sobie nawyki modlenia się do Boga podczas pełnienia swoich ziemskich obowiązków. Znajdź czas na rozmowę z Bogiem. Proś Boga, aby twoja wiara rozwinęła się i abyś nabrał właściwego zrozumienia. Szukaj wspólnoty z innymi wierzącymi, znajdź właściwe miejsce, w którym możesz wielbić Boga. A wtedy możesz być pewny: "Oto dałem wam moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelakiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi." (Łk 10, 19) Wierzę w Jezusa Chrystusa jako w swojego Zbawiciela, chociaż dzisiaj na świecie jest tyle oszustwa na Jego temat! Wszystkie prawdy zostały przekręcone, komuś mocno na tym zależy, aby wprowadzić w ludziach chaos, strach, który jest wielkim narzędziem w arsenale szatana. Iluż to ludzi trzyma dzisiaj w ręku brzydkie narzędzie, którym próbują wmówić innym strach, lęk, uczynić z nich człowieka niezdolnego do samodzielnego sterowania własnym życiem, innym słowem uczynić nieudacznika ... w ten sposób taka osoba przekazuje światu tylko własne ukryte cienie, błędnie zakodowane czynniki emocjonalne. Tego typu zakłócenia (obwinianie innych osób o brak miłości do bliźnich, strach, lęk ... etc., to stare chwyty szatana). Taka manipulacja pojawia się u osób, które lawirują wokół innych w specjalnym celu, najczęściej, by wykraść innym energię i zniszczyć człowieka do samego fundamentu, bez tej wartości nie można mówić o innych wartościach oraz prawach człowieka. Ciało ludzkie wyraża osobę; nasza świadomość zarządza naszym mózgiem, a nasza dusza daje życie naszemu ciału. Od naszych relacji zależy życie jako wartość fundamentalna oraz zdrowie każdego, pojedynczego człowieka. W praktyce oznacza to podjęcie aktów wielorakiej pomocy na rzecz ratowania życia i zdrowia wszędzie tam, gdzie jest ono zagrożone. Kiedy usłyszycie, że was tak ktoś obwinia uciekajcie od takiego człowieka, bo nie ma w nim ani mądrości, ani cienia współczucia. Takie oskarżenia potrafią u osób słabszych wywołać dysharmonię, a na dłuższą metę potrafią nawet człowieka kompletnie zniszczyć. Bóg tak nie działa, tylko zły człowiek, który burzy w sercu innego jego wewnętrzny porządek. Jest to mocno wyrafinowany chwyt dzieci Kaina. Nie dajcie się tak osaczać, jeśli ktoś cię tak osądza, to wiedz, że nie ma to nic wspólnego ze żniwem miłości. Obecnie widać to wyraźnie wszędzie, potężna info-wojna przede wszystkim przeciw Jezusowi Chrystusowi i Jego Matce Maryi. W czyim to jest interesie, aby zakłócić odwieczne Prawdy? Tylko przeciwnika Boga, który dobrze wie, że jego czas się skraca, robi się bardziej aktywny na wszystkich frontach. Ileż to dzisiaj jest włączonych propagandowych kanałów kompromitujących Jezusa i ludzi kroczących za Nim, chrześcijan, a nawet obserwuje się jeszcze boleśniejszą aktywność - mordy na chrześcijanach ... a to mówi wiele. Coraz mocniej otwiera się nam wiedza o rzeczach związanych z ziemską czasoprzestrzenią, budzą się zapomniane prawdy, które do tej pory były przez większość ludzi uznawane za bajki lub średniowieczne przesądy. Ludzie coraz mocniej zaczynają postrzegać do czego zostali stworzeni lecz inna potężna już grupa poprzez swoje kłamstwa, oszustwa, chce dokonać ostatecznych zniszczeń w logicznie myślących umysłach. Robią wszystko, aby zakłócić prawdy, czynią to dzieci Kaina, które są potomkami Lucyfera. Wielu z nas jest pod wpływem głosu Boga; przystosowujemy nasze serce do Jego słów i wchodzimy powoli na wąską ścieżkę, wielu ludzi widzi już przed sobą tęczowy most ... ale spotykamy nadal potężną grupę ignorantów, którzy bardziej myślą o swoich ziemskich wpływach, mocniej wierzą ziemskiej technologicznej ewolucji, wolą żyć w duchowej niewiedzy, albo ją przerabiają na własny użytek (w stylu: wszystko potrafię ??? ), niż nadstawić ucha na inny świat, który codziennie czyni znaki i cuda, i coraz głębiej ostrzega przed fałszywą drogą ... uważaj błądzisz!!! Tacy, którzy mają taką mentalność bardziej cenią sobie mikroskop, niż własne wewnętrzne zmysły, są wspaniałymi łącznikami upadłych aniołów. I tak ludzie potrafią sprzedać swoją duszę za technologiczne zabawki i nawet nie pomyślą o zwiększeniu swoich Bożych zdolności. Są jeszcze i tacy, którzy chcą osiągnąć jedno i drugie ... ci się już zupełnie pogubili, chcą dużo pieniędzy i dary Boże ... My, którzy wierzymy w Boga wiemy, że rzeczy tego świata są tymczasowe, a zatem powinny nam być zupełnie obojętne, co też nie znaczy, że nie możemy ich posiadać, używać ... owszem, ale ze zdrowym rozsądkiem. Fizyczne rzeczy i pieniądze przeznaczajmy na nasze ziemskie wydatki, a nie na bezwstydne zachcianki. Wszyscy jesteśmy świadkami genetycznych manipulacji w świecie naukowym, coraz wyraźniej docierają do nas słowa w Biblii na temat Nefilimów - ludzi olbrzymów, wydobywamy z ziemi ich szczątki i już nie jest to mit tylko fakty! Owszem, żyli na naszym globie i już się temu zaprzeczyć nie da! Słowo Nefilim w języku greckim brzmi "gegenes". To samo słowo jest używane w greckiej mitologii jako "Tytan", istoty krzyżowanej przez greckich bogów. Od niego pochodzi angielskie słowo "geny" i genetyka (rasa, rodzaj). Tak więc mamy jeszcze inne podłoże powstania olbrzymów. W dzisiejszej technologii, w kombinacji DNA, znane jest wiele genetycznych modyfikacji roślin, zwierząt i ich potomstwa; rozwój ewolucyjny, skłonność do chorób, osobowość, zachowania i więcej ... dzisiaj sięga się coraz śmielej po mikstury genetyczne, które można w miarę potrzeby dalej modyfikować, zmieniać funkcje mózgu, wewnętrzne organy, a nawet wszczepić czip w celu większej kontroli. Ludzie próbują stworzyć nowy model człowieka - wzoru, ale działającego jak maszyna i chodzącego na smyczy swojego właściciela, bez wytchnienia przez kilka dni. Nowi ludzie będą mieli wzięcie szczególnie w armii. Klonowana jest następna mieszanka, ludzkie DNA i któż odgadnie z kim/czym będzie krzyżowane? Jezus powiedział, że czasy ostateczne będą nam przypominać dni Noego. Już prorok Izajasz miał wizje tych czasów, w słowach Izajasza jest wiele tajemnic. Któż to jest ten, który wypełnia Wolę Pana, ten który ma zdeptać na ziemi wielkiego mocarza? Dzisiaj na świecie jest już o tym głośno, że DNA Refaimów (martwych Nefilimów), które zostały znalezione w stanie nienaruszonym podczas wykopalisk zostało wykorzystane do manipulacji genetycznej przez DARPA (zajmuje się klonowaniem), bardzo możliwe, że w naszych ziemskich laboratoriach czeka na swoje zmartwychwstanie współczesny gigant? Na świecie od dawna były znane wady wrodzone, rodzili się maleńcy ludzie i giganci, którzy mieli po sześć palców u rąk i nóg. I nasza przyszłość według słów Jezusa: "A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali, aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego." (Mt 24, 37-39) Ten fragment Biblii pokazuje nam nagłe zniszczenie, które nastąpi wraz z przyjściem Pana. Istnieje również korelacja tego, co istniało w czasach Noego i sił demonicznych, które będą terroryzować ziemię w Obliczu gniewu Pana. Obserwując dzisiejsze filmy często zastanawiamy się nad ich fabułą, patrzymy na nie pół żartem, pół serio, i na technologię i na kontrolę umysłu wraz z nadprzyrodzoną mocą niektórych żołnierzy. Czy takie zdolności może posiąść człowiek, a w dodatku być pozbawionym ludzkich emocji? Aktualnym problemem coraz mocniej zagrażającym światu jest eugenika, klonowanie, transhumanizm (w szczególności neurotechnologii, biotechnologii i nanotechnologii, do przezwyciężenia ludzkich ograniczeń i poprawy kondycji ludzkiej), wcale to nie brzmi dobrze, powoli zanurzają nas w tajemniczych szyfrach, odsłaniając przyszłe prawdy co do naszego istnienia (poprzez filmy, gierki ... etc.). Siły demoniczne, jakie by nie były, mają to do siebie, że pokazują nam wcześniej co ma nastąpić w niedalekiej przyszłości ... ale czy my to widzimy? Czy chcemy tego słuchać? Jaki jest cel tych pokazów? Anarchia, strach i chaos, w celu zwolnienia obecnych struktur energii, które nas nadal trzymają dość solidnie. Większość tego jeszcze nie wie, przewiduje się, że armia NWO będzie taka, o jakiej jeszcze świat nie słyszał! Najbardziej zacięta, zła, wielu tych żołnierzy narodzi się w szatańskich mocach, będą skąpani szatańską tajemnicą i zademonstrują nadprzyrodzone moce - tzw. kowale piekła. Jak to udowodnić? Cyklopia Strefa 51 - tereny wojskowe okryte wielką tajemnicą, ale co jakiś czas te tajemnice przenikają na zewnątrz! Co jakiś czas, ktoś tam łamie przysięgę i przekazuje światu: ponownie buduje się dla świata stworzenia, które pochodzą z genetycznej inżynierii (Monogenesis, Teratogeny)! Monogenesis - odnosi się do jednego pokolenia, jednego cyklu życia, jest pokoleniem bezpłciowym. Teratogen - czynnik pochodzący ze środowiska zewnętrznego, działający na organizm w okresie jego rozwoju wewnątrzłonowego, wywołujący u niego pewne wady wrodzone; takim czynnikiem zewnętrznym może być np. przyjęcie narkotyku, co może w ostateczności przyczynić się do np. cyklopii. Cyklopia jest rzadką formą wad wrodzonych, charakteryzuje się brakiem przodomózgowia co nie pozwala wykształcić się dwóm jamom oka, rodzi się jednookie dziecko - cyklop (oko w pośrodku twarzy), również zamiast nosa pojawia się zazwyczaj nad okiem coś na wzór słoniowej trąby. Chociaż cyklopia jest bardzo rzadka, to jednak w medycznych muzeach znajduje się kilkoro ludzkich cyklopów (dzieci). Takie wrodzone problemy są spowodowane przez: cyklopaminę lub 2-deoxyjervinę znajdujące się w Veratrum Californicum (zwane potocznie lilią chwastu kukurydzy lub wyki). Bywa często zalecane w czasie ciąży na leczenie wymiotów, skurcze i słabe krążenie, trzy dolegliwości najczęściej występujące u ciężarnych. Cyklopia pojawia się w łonie matki, kiedy niektóre białka są niewłaściwie połączone i wpływają niewłaściwie na kształtowanie się mózgu. To tylko taki maleńki wycinek z wielkich tajemnic genetycznych, które najczęściej przedstawia nam Hollywood ... a my to uważamy jako filmy-horrory ... a za tym kryją się potężniejsze zagadki, ci, którzy noszą ludzkie maski, a są potworami na tej ziemi. cdn... 13 Jan. 2011 WIESŁAWA
Czy codzienna modlitwa jest nam potrzebna? Wielu zdaje się sądzić, że nie. Nawet nazywa ją pogardliwie „klepaniem pacierzy” i patrzy z wyższością na modlących się „prostaczków”. „Co dobrego może z tego wyniknąć?” – mówią, albo przynajmniej myślą. „Strata czasu. Zamiast tego lepiej zrobić coś konkretnego i użytecznego”. Tymczasem Katechizm Kościoła katolickiego cytuje myśl św. Alfonsa Marii de Liguori, wielkiego świętego XVIII w., założyciela zgromadzenia redemptorystów, która może wprawić nas w zdumienie. Czytamy: „Kto się modli, z pewnością się zbawia; kto się nie modli, z pewnością się potępia” (KKK 2744). Zdanie to zostało zaczerpnięte z pracy pt. Modlitwa – środek zbawienia. Warto zacytować dalszy jego ciąg: „Wszyscy błogosławieni w niebie (z wyjątkiem dzieci) dostąpili zbawienia przez modlitwę. Wszyscy zaś potępieni, nie modląc się, upadli. Gdyby się modlili, nie zginęliby. Największą ich udręką w piekle będzie świadomość, że mogli się tak łatwo zbawić, wypraszając u Boga potrzebne łaski, teraz jednak jest już za późno…”. W swoich pismach Święty z Neapolu wielokrotnie tę myśl powtarzał. Nie jest to zresztą jego osobiste przekonanie. Podsumowuje nauczanie św. Bazylego, św. Jana Chryzostoma, św. Augustyna i innych ojców Kościoła. Prawda, że modlitwa jest niezbędna do zbawienia, otrzymała dodatkowe, oficjalne niejako potwierdzenie samego Chrystusa w momencie, kiedy została umieszczona w oficjalnym dokumencie Kościoła jakim jest Katechizm. Czasami niecierpliwimy się, że nie otrzymujemy tego, o co prosimy na modlitwie. Zawsze jednak otrzymujemy łaski najwyższej rangi – te potrzebne do zbawienia. W tym miejscu trzeba wspomnieć, że skoro modlitwę definiujemy jako spotkanie z Bogiem, to uczestniczenie w sakramentach jest samym jej szczytem. Sakramenty to szczyt modlitwy. W nich spotykamy się z Chrystusem tak intensywnie jak nigdzie indziej. Zaproszenia Pana Boga Można śmiało powiedzieć, że całe Pismo św. jest wielką księgą o modlitwie i zaproszeniem do niej. Gdyby wypisać z Biblii wszystkie fragmenty dotyczące modlitwy, zebrałaby się z nich całkiem pokaźna książka. Na kartach Ewangelii widzimy wielokrotnie Jezusa modlącego się. Zachęca On uczniów przede wszystkim własnym przykładem. Ponadto opowiada im przypowieści, aby przekonać, że „…zawsze powinni się modlić i nie ustawać” (Łk 18,1). Uczy ich modlitwy Ojcze nasz. Poucza słowem: „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Łk 22,40); „Proście, a będzie wam dane” (Mt 7,7); „Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie” (Łk 21,36). Z kolei w Listach Apostolskich czytamy: „Przy każdej sposobności módlcie się w duchu! Nad tym właśnie czuwajcie najusilniej…” (Ef 6,18); „Trwajcie gorliwie na modlitwie…” (Kol 4,2); „…nieustanie się módlcie” (1 Tes 5,17); „Chcę, aby mężczyźni modlili się na każdym miejscu…” (1 Tm 2,8). Dlaczego taka ważna? Skąd bierze się związek między naszym zbawieniem a modlitwą? Już sprawiedliwy Hiob zauważał, że do bojowania podobne jest życie człowieka (Hi 7,1). Rzeczywiście, zmagamy się z wieloma trudnościami; walczymy o godniejsze warunki życia, o sukces zawodowy, finansowy itp. A o najważniejszą sprawę – życie wieczne – nie musielibyśmy walczyć? Niestety, często zapominamy, że jesteśmy uczestnikami duchowej walki o własne zbawienie. Pismo święte rzuca światło na to, z kim walczymy: „Nie toczymy bowiem walki przeciwko krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw Rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12). Sobór Watykański II mówi: „Życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe, przedstawia się jako walka, i to walka dramatyczna, między dobrem i złem, między światłością i ciemnością” (Gaudium et spes, 13). Walka toczy się z nienawidzącymi człowieka, podstępnymi, potężnymi siłami, które chcą uwikłać go w grzech i w ten sposób przeszkodzić mu w osiągnięciu celu jego życia, którym jest doskonale szczęśliwe, wieczne życie z Bogiem w niebie. Te niewidzialne siły posługują się również ludźmi (liberałowie, komuniści, masoni itp.), wpływowymi instytucjami oraz największymi mediami. Sami z siebie tych mocy zła nie jesteśmy w stanie pokonać. Co gorsza, jeszcze nasza natura została zraniona przez grzech pierworodny. Jesteśmy duchowo słabi i chorzy, skłonni do zła i podatni na błąd. Człowiek rodzi się niezdolnym do zachowania Dekalogu własnymi siłami, a tym samym do zbawienia. Skąd pomoc? Potrzebujemy łaski Bożej, czyli pomocy Boga, Źródła wszelkiego dobra i światła. W tym kontekście naszej słabości i potęgi Nieprzyjaciela trzeba stale sobie przypominać słowa Chrystusa: „beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5). Modlitwa jest nawiązaniem kontaktu z kochającym Ojcem, pragnącym dobra swoich dzieci teraz i w wieczności. Oznacza ona otwarcie drzwi, o których mówi Pismo: „Oto stoję u drzwi i kołaczę” (Ap 3,20). Chrystus szanuje naszą wolność: kołacze, ale nie wchodzi. Możemy otworzyć przed Nim drzwi swojego serca – właśnie przez modlitwę – albo pozostawić je, mimo pukania, zamknięte. Święty Grzegorz stwierdza: „Kiedy ludzie się modlą, wówczas przysposabiają się, aby otrzymać to, co Bóg im przygotował”. Modlitwa uzdalnia nas do otrzymania Bożych darów i Bożej pomocy. Skutki zwrócenia się ku Bogu opisują między innymi psalmy: „Weselę się i cieszę się z Twojej łaski, boś wejrzał na moją nędzę (…) i nie oddałeś mnie w ręce nieprzyjaciela” (Ps 31,8-9); „Mocą mnie przepasujesz do bitwy, (…) zmuszasz wrogów moich do ucieczki, a wytracasz tych, co mnie nienawidzą” (Ps 18,40-41); „On wyciąga rękę z wysoka, (…) ocala mnie od przemożnego nieprzyjaciela, od mocniejszych niż ja, co mnie nienawidzą” (Ps 18,17-18). „Mamy wolność” Zatrzymajmy się jeszcze przez chwilę nad kwestią naszej wolności i odpowiedzialności. Zapyta ktoś, czy Bóg Wszechmogący, którego nazywamy najlepszym Ojcem, nie dba o każde ze swoich dzieci i nie chce bronić każdego przed zagrażającym złem. Czy nie pragnie On zbawienia każdego z nich?… Ależ oczywiście, Bóg kocha nas i troszczy się o nas jak nikt inny! Jest również wszechmogący! Problem jednak w tym, że czasami Jego ukochane, ale dorosłe już dzieci – a więc samodzielne i zdolne do decydowania o własnym losie – wcale nie chcą, aby On okazywał im swoją miłość. Wtedy Bóg oczywiście szanuje ich wybory. Do niczego nie przymusza. Rzeczywiście mamy wolność! Dobrze ilustruje postawę Ojca Przypowieść o synu marnotrawnym (Łk 15,11-32). A jak konkretnie wygląda sprawa naszych wolnych wyborów w sferze duchowej? Na przykład ktoś uznaje, że jest wystarczająco inteligentny, przedsiębiorczy, że wie, co jest dla niego dobre, a co złe, i w życiu poradzi sobie sam. Jeżeli już potrzebuje czyjejś pomocy, to raczej ludzi, a nie Boga. Taki jest jego wybór, a Jezus go szanuje. Ktoś inny dochodzi do wniosku, że musi liczyć na własne siły i rozum, gdyż nie wiadomo, czy Pan Bóg w ogóle istnieje. Gdyby agnostyk lub ateista zaczęli się modlić, doświadczyliby przemieniającego działania Ducha Świętego, dlatego że On „rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają” (Rz 10,12). Chodzi oczywiście o bogactwa duchowe rozdzielane „wszystkim” – również grzesznikom, agnostykom i ateistom. Mogliby owe dary otrzymać w bardzo prosty sposób, ale nie chcą. Taki jest ich wybór. W rezultacie jak ulał odnoszą się właśnie do nich słowa Pisma: „nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie” (Jk 4,2). Popatrzmy na sprawę naszych wolnych wyborów i ich konsekwencji z jeszcze innego punktu widzenia. W czasie wojny ten, komu proponowano środki do zwycięstwa nad nieprzyjacielem, ale on dobrowolnie z nich zrezygnował, sam ponosi odpowiedzialność za przegraną. Jeżeli zginął, sam winien jest swojej śmierci… Jeżeli ktoś w chorobie, mimo próśb i przekonywań, pogardził radą i pomocą lekarza, a potem umarł, to umarł z własnej winy. Na łożu śmierci może jeszcze zauważył, że umiera przez własną głupotę, lenistwo czy pychę, bo nie miał czasu, bo wiedział najlepiej, co jest dla niego dobre… To samo z wielką wyrazistością widzą wszyscy stojący u bram piekła. Niestety, jest już wtedy za późno na odwrócenie biegu wydarzeń. Święty Paweł pyta: „A może gardzisz bogactwem dobroci, cierpliwości i wielkoduszności Jego…?” (Rz 2,4). Wielu gardzi! Pan Jezus skarżył się: „Jeruzalem, Jeruzalem! (…) ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci jak ptak swoje pisklęta gromadzi pod skrzydła, a nie chcieliście” (Mt 23,37). Słowo Boże nas kiedyś osądzi. Potępionych właśnie to: „nie chcieliście”. Trudności Ponieważ nasze zbawienie zależy od tego, czy będziemy się modlić czy nie, szatan stara się wszelkimi sposobami odciągnąć nas od modlitwy. Inne kłody rzuca pod nogi początkującym, inne zaawansowanym, ale jest to dla niego strategiczny odcinek walki przeciw ludziom, jego priorytet. Wie, że bez modlitwy człowiek jest duchowo słaby, a więc bardziej uległy wobec kolejnych pokus. W związku z tym walka o modlitwę musi stać się również dla nas absolutnym priorytetem. Nie możemy dać się rozbroić. Doświadczamy przeróżnych pokus. Do głowy przychodzą nam nawet najbardziej absurdalne myśli. Chyba najczęstszą jest następująca: „Nie mam przecież czasu, czeka na mnie tyle różnych zajęć”. Wydaje się nam, że nie mamy nawet piętnastu minut na modlitwę (kwadrans to 1% czasu, który mamy do dyspozycji w ciągu doby), a równocześnie spędzamy kilka godzin przed telewizorem czy komputerem. „Nie potrafię się modlić” – to inny typowy argument Nieprzyjaciela. Jeżeli Pan Bóg wzywa nas do modlitwy, to przecież nie do czegoś niewykonalnego. Każdy może się modlić. Jest to czynność tak prosta jak rozmowa z przyjacielem. Mężczyznom często się wydaje, że to nie jest zajęcie dla nich. Dla kobiet owszem, ale nie dla mężczyzn. Słuszne?… Przecież każdy święty mężczyzna się modlił! Na przykład Jan Paweł II kilka godzin dziennie. I to mimo obowiązków głowy Kościoła! Przeszkadzają nam w modlitwie również negatywne emocje. To także może być wpływ Złego. „Ja na kolanach?!”, „Ja z różańcem w ręku?!”, „To chyba jakiś fanatyzm!”. Modlitwa wydaje się jakąś dziwną, niedzisiejszą, nieprzystającą do człowieka współczesnego i nowoczesnego praktyką. Demony walczą! Kiedy już ktoś wygra tę pierwszą bitwę i mimo wszystko zaczyna się modlić, pojawiają się kolejne trudności. Trudno zwłaszcza o skupienie. Ciśnie się do głowy mnóstwo myśli, obrazów i wspomnień, domagając się, aby na nich skupić uwagę. Często opanowuje modlących się niezadowolenie i zniechęcenie: „Taka modlitwa nic nie jest warta. Tyle roztargnień. Taka słaba jest moja wiara. To nie ma sensu”. Oficjalnie Kościół naucza: „Modlitwa jest walką. Przeciw komu? Przeciw nam samym i przeciw podstępom kusiciela, który robi wszystko, by odwrócić człowieka od modlitwy (…)” (KKK 2725). Mówiąc obrazowo: po jednej stronie modlącego się stoi anioł, zachęcając do modlitwy, z drugiej zaś demon, zniechęcając do niej. Od naszej woli zależy, czy przychylimy się do dobrych natchnień i wytrwamy, czy też pójdziemy łatwiejszą drogą, poddamy się pokusie i zrezygnujemy z walki. Dobra i zła modlitwa „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie” – pisze św. Jakub (Jk 4,3). Oczywiście nie każda modlitwa jest dobra. Wielu trapią wątpliwości: „Co to znaczy dobrze się modlić? Czy ja to robię dobrze? Mam tyle roztargnień, oschłości, tak mi brak wiary, tak szybko się zniechęcam”. Sprawa jest znacznie mniej skomplikowana, niż myślimy. Dobra modlitwa to nie przywilej klauzurowych mniszek czy pustelników. Każdy może się dobrze modlić. Każdy! Dobra modlitwa to niekoniecznie ta, kiedy wszystko wychodzi nam tak, jak byśmy chcieli: modlimy się w skupieniu, z poczuciem żywej obecności Bożej, towarzyszą nam wzniosłe uczucia i płynące „z góry” pociechy. Nie my jednak mamy być zadowoleni z modlitwy, ale Pan Bóg. Jemu ma być ona miła, a nie nam. Każda modlitwa, w której staramy się modlić z uwagą, dążąc wolą do spotkania z Chrystusem, jest dobra, miła Panu Bogu i przynosząca owoce. Nie uczucia są ważne, ale wola. Nasz wysiłek i staranie nadają jej wartość, ponieważ one świadczą, że zależy nam na spotkaniu się z Bogiem – a więc świadczą o naszej miłości. Co więcej modlitwa, która nas sporo kosztuje, jest w oczach Bożych więcej warta niż ta przychodząca nam kiedy indziej, z łatwością. Zła modlitwa to tylko ta, w której dobrowolnie poddajemy się roztargnieniom, zniechęceniom, zwątpieniom i innym pokusom. Póki walczymy, dobrze się modlimy. Propozycja dla początkujących A teraz propozycja dla wszystkich odkładających swoją modlitwę na czas emerytury albo inny odległy moment w przyszłości. Nie ma co zwlekać. Jak rozpocząć? W sposób najprostszy z możliwych. Na przykład od odmawiania znanych z dzieciństwa modlitw Ojcze nasz i Zdrowaś Mario. Trzeba – jak mówimy – postawić się w obecności Bożej, to znaczy wypowiadając z uwagą słowa modlitwy, pamiętać równocześnie, że kierujemy je do Boga, który nas słyszy, który doskonale nas zna i który mimo naszych grzechów patrzy na nas z miłością. Taka jest rzeczywistość! Bóg jest i nas miłuje. (Dowodem na istnienie dobrego Ojca w niebie będzie osobiste doświadczenie Jego działania – przemieniającego, umacniającego, uzdrawiającego). Inne myśli w rodzaju: „Zbyt piękne, aby było prawdziwe”, „Nie zasługuję na czyjekolwiek zainteresowanie”, „Kto by chciał mi podać rękę”, „Wielu mówi, że Boga w ogóle nie ma” itp. – pochodzą od diabła. Przy odmawianiu Zdrowaś Mario trzeba sobie uświadomić, że oprócz Ojca mamy w niebie także zatroskaną o nas Matkę, nazywaną „Wspomożycielką wiernych”, „Pocieszycielką strapionych”, „Ucieczką grzeszników”. Słyszy nas i kocha nas. Taka jest obiektywna prawda przeżyta przez św. Maksymiliana, bł. Jana Pawła II i miliony innych – a właściwie każdego, kto rzeczywiście pragnie Jej opieki. Pięć razy Ojcze nasz i pięć razy Zdrowaś Mario rano, powtórka w południe i trzeci raz wieczorem. W sumie 15 minut. Wielkie poświęcenie? Potrzeba heroicznych wysiłków? Ale trzeba wytrwać – nie przez dzień, dwa czy pięć. Istotne jest rozpocząć praktykę modlitwy z mocnym postanowieniem wytrwania w niej. Przez cierpliwość rodzą się owoce. Współczesny człowiek jest niecierpliwy, chciałby mieć wszystko natychmiast. Takie nastawienie kształtuje w nim otaczająca go cywilizacja. Dzwoni, na przykład, do restauracji i w ciągu 20 minut dostarcza mu się do domu zamówioną pizzę. W życiu duchowym nie tak się dzieje. Te skromne początki, jeżeli wytrwamy, przyniosą wewnętrzną przemianę: światło, pragnienie i siłę do zerwania z grzechami, pragnienie spowiedzi i Eucharystii, pogłębienie modlitwy, osłabnięcie pokus itp. Duch Święty będzie porządkował hierarchię wartości, odnowi myślenie, zmieni sposób patrzenia na świat i jego przeżywania, pobudzi do działania, uzdrowi rany spowodowane przez grzech. Pod wpływem Ducha Świętego człowiek zaczyna żyć nowym życiem. I wtedy także perspektywa zbawienia wiecznego nabiera najwyższej wagi, blaknie zaś to, co doczesne, światowe, przemijające, a co wydawało się wcześniej tak ważne. Bóg prowadzi człowieka modlącego się ku jego wiecznemu przeznaczeniu i chroni go na tej drodze przed duchowymi wrogami. Mówią święci Na zakończenie powtórka z całości. Posłużę się cytatami z pism największych autorytetów w dziedzinie życia duchowego, którymi są kanonizowani święci. „Nic nie jest tak ważne jak modlitwa”; „Kiedy modlimy się, otwierają się dla nas wszystkie skarbce niebieskie” (św. Jan Chryzostom). „Chrystus przyszedł, aby leczyć nasze rany; ponieważ jednak nie wszyscy proszą o Jego lekarstwo, leczy On tych, którzy tego chcą, nie zmuszając opornych” (św. Ambroży). „Po chrzcie konieczna jest człowiekowi wytrwała modlitwa, by mógł wejść do nieba” (św. Tomasz z Akwinu). „Modlitwa jest kluczem do nieba”; „Póki będziesz wytrwały w modlitwie, możesz być pewien, że nie oddali się od ciebie Jego miłosierdzie”; „Ten, kto potrafi się dobrze modlić, potrafi także dobrze żyć” (św. Augustyn). „Modlitwa to drabina tajemna prowadząca do nieba”; „Dzięki modlitwie dusza jest jak ryba w wodzie: im więcej wody, tym bardziej zadowolona. Im więcej dusza poświęca się modlitwie, tym bardziej jest szczęśliwa”; „Dusza zaprzestająca modlitwy umiera z wycieńczenia. Dusza, która mało się modli, podobna jest do ptactwa domowego, które choć ma wielkie skrzydła, wzlatuje tylko na niewielką wysokość, podczas gdy dusza modląca się z żarem i wytrwale podobna jest do jaskółki wznoszącej się łatwo i szybującej w przestworzach” (św. Jan Vianney). „Módl się z wielką ufnością, ufnością opartą na dobroci i nieskończonej hojności Boga oraz obietnicach Jezusa Chrystusa. Bóg jest źródłem wody żywej i nieustannie wlewa ją do serc tych, którzy się modlą” (św. Ludwik de Montfort). „Mam wiele roztargnień, ale jak tylko zdam sobie z nich sprawę, modlę się za tych ludzi, którzy przychodzą mi na myśl. W ten sposób zbierają oni z moich roztargnień dobre owoce” (św. Teresa z Lisieux). „Jeżeli na modlitwie nie robimy nic innego, jak tylko walczymy z roztargnieniami i pokusami, to i tak modlitwa jest dobra” (św. Franciszek Salezy). „Katolik bez modlitwy?… To tak, jakby żołnierz bez broni”; „Modlitwa stanowi drogę do pokonania wszelkiego zła, które nas męczy”; „Modlitwa twoja będzie czasem refleksyjna, kiedy indziej – lecz raczej rzadziej – będzie pełna żaru, a może wiele razy oschła, oschła, oschła… Ale ważne jest, żebyś ty – przy pomocy Bożej – nie upadł na duchu”; „Wytrwaj na modlitwie. Wytrwaj, choćby twój wysiłek wydawał się daremny”; „Szukasz towarzystwa przyjaciół, których rozmowy, serdeczność oraz dobre maniery ułatwią ci znoszenie wygnania na tym padole. (…) Ale… czemu nie szukasz codziennie, coraz usilniej towarzystwa oraz rozmowy z Tym Wielkim Przyjacielem, który nigdy nie zdradza?” (św. Josemaría Escrivá). „Módlcie się! Nie zaniedbujcie modlitwy! Kiedy będziecie się modlić, pewne jest wasze zbawienie! Gdy porzucicie modlitwę, pewne jest wasze zatracenie. Tak powinni głosić wszyscy, gdyż żadna katolicka nauka nie wątpi w to, że kto modli się, otrzyma niezbędne łaski i zostanie zbawiony. Mało jest jednak tych, którzy to praktykują, dlatego też tak mało się zbawia!” (św. Alfons Liguori). Podobne treści znajdziesz w naszym sklepie:
PC7l. 282 119 284 45 332 135 0 211 206